Archiwum styczeń 2007, strona 2


sty 12 2007 Huśtawka nastrojów..
Komentarze: 7

Od rana jakaś taka zmienna jestem.. najpierw byłam zła, że się w ogóle obudziłam, potem jeszcze bardziej się zdenerwowałam i posmutniałam bo zrobiłam coś, co mnie aż o łzy przyprawiło.
Poszłam sobie zrobić herbate, zamulona, zamyślona podświadomie chyba myślałam o tym, jak M był u mnie, jak się śmialiśmy, wyglupialiśmy, jak na mnie patrzał, jak całował.. i po chwili dopiero się zorientowałam, że zrobiłam dwie herbaty, choć nikogo w domu nie było oprócz mnie :(

Potem jeszcze bardziej zdenerwowana byłam, bo Kolende dzisiaj przyjmowaliśmy. Ja bym chętnie nie otworzyła drzwi, bo nie ukrywam, nie jestem jakoś tam nad wyraz uduchowiona : (Jestem agnostykiem - ee agnostyczką??) Nie lubię jak ktoś mnie przekonuje do chodzenia do kościoła, nie widzę w tym sesnu po prostu żeby tam przebywać. Do tego texty typu "Co byś zrobiła jak by Twoi przyjaciele ciagle znajdowali wymówki żeby do Ciebie nie przychodzić, nie odwiedzać Cie, że niby za zimno, że czasu nie mają.. na pewno było by Ci przykro.. Bogu też jest przykro, że go nie odwiedzasz" jakoś mnie nie przekonują do zmienienia swoich przekonań :

Dopiero jak wypiłam kawe z 3 czubatych łyżeczek, dostałam więcej energii, i nawet się już uśmiechałam.. nawet zjadłam sałatke, bo od rana na nic nie miałam ochoty.
Mama się pytała co tam z M. Nie lubię udawać, kłamać itp, ale znów mam powiedzieć, że nie wyszło? Znów się tłumaczyć? nie mam narazie na to ochoty, powiem później, za jakiś czas.. narazie niech myśli, że jest wszystko ok.

Dostałam dzisiaj smsa od M2 - chłopak, ktorego poznałam na imprezie jakiś tam czas temu, z którym się całowałam (usprawiedliwie się tym, że dużo wypiłam wtedy). Ostatnio znów go spotkałam na imprezie, zlałam go totalnie, nie wiem nawet czy mi się podoba, choć ja tam wybredna nie mogę być co do wyglądu. Ale nawet z charakteru mi nie odpowiada, zbyt wygadany i nachalny - przynajmniej tak mi się wydaje. Ja wole bardziej spokojnych mężczyzn, pewnych siebie, ale nie obnoszących się tym zbytnio.
Troche się pośmiałam dzisiaj z jego smsów. Błędów pełno, no ale te błedy - ortograficzne akurat najszybciej wybaczam ;) Pytał się czy mam ochote iść na DYSKOTEKE z nim jutro. Odmówiłam, bo niestety (albo i stety:D) mam szkołe. Kolejne smsy mnie już totalnie zwaliły z nóg..
-wersja oryginalna-
M2 - "MYSLALEM+OTOBIE CZY BYM MOGLI SIE SPODYKAC ODP"
Ja - "Nie wiem, a czemu Ci na tym tak zalezy?"
M2 - "CHCIALBY ZEBYS BYLA MOJIA KOBIETA MADZIU ZAKOCHALEM SIE WTOBIE"
Ja - "Jak mogles sie we mnie zakochac skoro widziales mnie zaledwie 2 razy? Cos tu sciemniasz:)"

Hehehe.. do tej pory nie mogę z beki z tego :)

Zastanawia mnie tylko, czemu Ci co mi sie podobają - czyli Ci nawet nie za urodziwi, ale za to inteligentni w miare traktują mnie jak ... ekhm.. no powiedzmy jestem dla nich tylko na chwile.. a Ci co mnie samym swoim zachowaniem i małym intelektem odpychają, są mną zainteresowani i lgną do mnie jak muchy...
- Chyba musze zmienić perfumy : -

A jutro egzamin z pedagogiki społecznej - mam już ściagi, bo do nauki dzisiaj głowy nie miałam : - trzymajcie kciuki plisss..

 

ambiwalencja : :
sty 11 2007 koniec Kizi M
Komentarze: 7

Tak to już koniec Kizi M.. zostanie sama Madzia..

M przyszedł do mnie wczoraj, wszystko bylo jak zawsze, miło, dobrze.. a nawet bardzo dobrze..

A rano? przed jego pójściem do pracy?.. koniec.. tak po prostu
Bo niby za bardzo się wkręciłam i to wszystko psuje..
Za dużo by mówić.. nie mam już na to sił.. przwineło się dzisiaj ok 40 smsów.. jak nie więcej..
Nie będę się już spotykać z M...

miło..: wypłakałam już się.. a teraz jest mi nijak! i jak zwykle nic nie poszło po mojej myśli.

ambiwalencja : :
sty 10 2007 I miss your touch.. at night..
Komentarze: 4

No i napisałam, i chyba nie pożałowałam :)

Wysłałam sms'a, który mniej więcej brzmiał tak:
Cześć M.. Masz jakieś plany na dziś?, może miałbyś ochotę obejrzeć ze mna Kubę Wojewódzkiego przy herbatce.. albo jakiś inny dziwny program by się znalazło.. może łowca koni?:p

(Łowca Koni to długa historia.. której nie mam zamiaru opowiadać :D )

Odpisał niemalże natychmiast, że jest w pracy, i mają dzisiaj kontrole więc nie wie czy dzisiaj dałby rade, i że napisze później.

No i napisał, że nie da rady dzisiaj wpaść:/, bo ma na 4 strzelanie (ta jego praca w wojsku mi się nie podoba!!) ale, jak jak mu się uda wziąść wolne w czwartek, to wpadnie do mnie z checią :)

No a że tata ma na popołudnie, i wraca do domu ok 22, a mama w czwratek jedzie na dwudniowe szkolenie.. to jak by M wpadł szybciej tak ok 15 :p, to byśmy mieli dużo czasu dla siebie, i do tego by mógł później zostać na noc u mnie..ajjjj :p

Ehh ale to tylko moje plany, i pewnie nie dojdą do skutku...
Nadal obawiam się, że w każdej chwili ten wspaniały sen, jaki teraz trwa - że On jest, i że chce być - może w każdej chwili się skończyć, a ja znów będę się budzić ze łzami w oczach.. więc każdy mój krok jest dobrze przemyślany, nie chcę popełnić błedu.. a im więcej o tym myślę, tym więcej mam wątpliwości, czy dobrze zrobiłam..

Sms na dobranoc był :) to już jakiś postęp...
Mam nadzieję, że w czwartek go zobaczę..
Oby nadzieja nie okazała się tym razem matką głupich :/

 

A tym czasem.. sesja się zaczyna, a mi sie tak bardzo nie chce uczyć :/ :(
W sobote prawdopodobnie 3 egzminy :/

ambiwalencja : :
sty 08 2007 - Kizia M - tak od serca -
Komentarze: 6

Napisałam do M sms'a w sobotę w nocy. Do tej pory nie odpisał. Wiem, służba, praca, ma swoje zajęcia, poza tym nie za bardzo przepada za pisaniem smsów. Za to ja lubię to, przynajmniej bym wiedziała, że myśli o mnie. Widocznie jest inaczej :/

Korci mnie by znów napisać. Mówił, że mogę pisać, kiedy chcę, ale nie chce by wiedział, że mi zależy, nie chcę żeby się przestraszył jakiegoś zobowiązania. Wole pocierpieć przeczekać.. Przynajmniej wyrobie sobie moją cierpliwość.
Nigdy nie miałam takiej osoby jak on przy sobie. Oczywiście spotykałam się z D, i z innymi, ale nigdy nie czułam się tak swobodnie i dobrze z nikim innym jak z M się czuję. Choć muszę czasem na słowa uważać, żeby się nie wystraszył, nie uciekł ode mnie.. choć mówi, że mnie lubi.. a jak jest u mnie, to nawet wychodzić mu się nie chce.. to widać i czuć..

Z tego co mi mówił tak powierzchownie widać że nie miał za łatwo w życiu. Nie chce mu utrudniać jeszcze bardziej, poza tym nie lubię być ciężarem dla ludzi. Cieszę się, że go poznałam, że jest mi dane się z nim spotykać, rzadko bo rzadko.. ale i tak nie mam nikogo innego.
Chciałabym mu to wszystko powiedzieć, ale, po co? Lepiej pozostawić wszystko na swoim miejscu tak jak jest, a może później się coś rozwinie samo.

Tak jak to moja mama powiedziała "Taka jest młodość, miłości przychodzą i odchodzą, a jak nie spróbujesz to się nie przekonasz"

Więc cóż, ryzykuje, choć to nie to, co sobie wymarzyłam, przynajmniej na razie, ale choć troche radości mogę zaznać.
Może za jakiś czas będę znów ryczeć i cierpieć.. ale to mija po pewnym czasie.. a tego co teraz odczuwam, jak jestem z nim, lub jak o nim myślę, jak wspominam nasze wspólne chwile, nikt mi tego zabrać nie może, przynajmniej się uśmiecham, choć przez chwilę:)

ambiwalencja : :
sty 07 2007 - Kizia M -
Komentarze: 6

Tęskno mi..
Nie lubię zasypiać sama, bez niego..
Nie lubię czuć się bezradna..
Nie lubię czekać na jego smsy...

Kcem być z nim.. tu i teraz!! :(

ambiwalencja : :